niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 1

Chmury traciły swoją gęstość, stawały się coraz rzadsze. Dachy i mosty zaczęły przypominać swoje miniatury, a żołądki powoli podchodziły ludziom do gardeł. Wbrew pozorom to dobry znak – samolot przygotowywał się do lądowania. Stewardessy nieustannie przemierzały pokład, aby upewnić się, że wszyscy zapięli pasy i siedzą na swoich miejscach.
Maszyna gwałtownie uderzyła o ziemię i zwolniła. Ludzie, niczym chmara, wyłonili się z wnętrza i prędko ruszyli w stronę lotniska, aby odebrać bagaże.
– Laura, kochanie, tutaj jestem! – krzyknęła Susan Marano, machając w stronę swojej wnuczki. – No, pospiesz się.
Szatynka odmachała i delikatnie się uśmiechnęła. Ściągnęła z taśmy swoje walizki i szybkim krokiem podeszła do babci. Uściskała ją przyjaźnie, ucałowała w policzek i razem ruszyły w kierunku samochodu.
– I jak podróż? Pewnie jesteś strasznie zmęczona. – stwierdziła kobieta i popatrzyła się z troską na dziewczynę. – Boże, jak ty jesteś duża! Wiem, że gadam jak typowa babcia, ale wyrosłaś na przepiękną kobietę.
– Też za tobą tęskniłam, babciu. – uśmiechnęła się nastolatka.
Obydwie kobiety wsiadły do auta i odjechały z parkingu. Droga do domu pani Marano nie była długa. Po piętnastu minutach jazdy dotarły na miejsce. Laura wyciągnęła z bagażnika walizki i przeciągnęła je do mieszkania.
Dom Susan mieścił się w przyjaznej okolicy, jakieś sto metrów od zejścia na plażę. Należał do tych małych i przytulnych domków, mających drewnianą werandę z drewnianą ławeczką, i przepięknym ogródkiem wokół. Wypełniony wonią wszechobecnych, różnego rodzaju kwiatów i drzewek owocowych, z trawą błyszczącą od promieni słońca – wyglądał niesamowicie. Wewnątrz, mieszkanie urządzono w jasnych, ciepłych barwach, co kontrastowało z ciemnym drewnem mebli i obiciem kanap.
Pokój, w którym Laura miała spędzić kolejne trzy miesiące, był pokojem z dzieciństwa jej matki. Pastelowe barwy na kwiecistej tapecie i drewniane meble w kolorze białym idealnie do siebie pasowały. Eleganckie i dziewczęce – zupełnie w stylu Anny Marano. Laurze także przypadły do gustu. Położyła się na łóżku i głośno odetchnęła.
– Przede mną naprawdę nudne wakacje. – powiedziała szatynka sama do siebie.
Siedziała w takiej ciszy parę dobrych minut, po czym sięgnęła po telefon. Wyszukała kontakt i zadzwoniła. Po dwóch sygnałach, po drugiej stronie słuchawki rozległ się głos.
– Laura? Hej, jak tam u ciebie? Wylądowałaś? Jesteś już na miejscu? – odezwał się dziewczęcy głos zza telefonu.
– Tyle co przyjechałam. Richmond jest śliczne, naprawdę, ale nie mam zielonego pojęcia, co będę robić w nim przez miesiąc sama. – westchnęła szatynka. – Jesteś pewna, że nie będziesz mogła przyjechać tu wcześniej?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała. Przepraszam cię, Laura, ale będę dopiero za miesiąc. Muszę zostać w domu do końca czerwca, ale obiecuję, drugiego lipca będę czekała, aż weźmiesz moje szanowne cztery litery z lotniska i razem zaszalejmy. Okej? – odpowiedziała dziewczyna, delikatnie się uśmiechając.
– W porządku… Przestałam lubić twoich rodziców przez ten miesiąc. – burknęła. – Miejmy nadzieję, że do tego czasu jeszcze nie oszaleję.
– Nie gadaj głupot. Zamiast zalegać na linii telefonicznej, rusz się i idź na spacer. Na pewno poznasz jakiegoś przystojniaka.
– Zapewne… Na ten moment to i tak całkiem dobry pomysł. Zadzwonię później.
– Tylko nie zapomnij. Pa.
Szatynka rozłączyła się i odłożyła telefon. Wypakowała z walizki kosmetyczkę i pierwszą lepszą sukienkę, a następnie skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, przebrała się w czyste ciuchy i zeszła po schodach na dół.
– Babciu, idę się przejść, rozejrzeć po okolicy. Będę za godzinę. – powiedziała, wchodząc do kuchni.
– Znam kogoś, kto na pewno chętnie by Cię oprowadził. – uśmiechnęła się Susan.
– Dziś sobie poradzę, ale następnym razem na pewno skorzystam. – odparła uprzejmie Laura, z nadzieją, że babcia nie usłyszała w jej głosie ironii.
Szatynka zamknęła za sobą frontowe drzwi i udała się w stronę plaży. Prowadząca ku niej droga otoczona była drzewami i krzewami. Wszędzie zieleń. Pogoda była piękna, słoneczna, a bryza delikatnie owiewała twarz Laury. Widok zachodzącego słońca na tle morza był jednym z piękniejszych, jakie widziała. Fale dyskretnie rozbijały się o brzeg, tworząc przy tym dwukolorową, piaszczystą glebę. Gdzieniegdzie wyrastały brunatne skały, co dodawało krajobrazowi jeszcze więcej uroku. Dziewczyna ściągnęła z nóg buty i lekkim krokiem szła wzdłuż morza. Po pokonaniu krótkiego dystansu, stanęła i oniemiała z zachwytu. Dotarła do miejsca, w którym fale wydrążyły wgłębienie w piasku i poszerzyły brzeg, tworząc niewielkie półkole, otoczone kilkoma skałami, porośniętymi w niektórych miejscach winoroślami. Całokształt wyglądał jak jeden z siedmiu cudów świata. Laura uśmiechnęła się szeroko i usiadła na skale, zagrzebując stopy w rozgrzanym piasku. Ściągnęła z uszu słuchawki, by móc wsłuchać się w szum fal. Zamknęła oczy. Czuła się wyjątkowo.
Powoli zaczynało się ściemniać. Szatynka otrzepała sukienkę i powoli zmierzała w stronę powrotną, do domu babci. Drogę do wyjścia pokonała w przeciągu pięciu minut. Odwróciła się, aby ostatni raz spojrzeć na plażę, lecz wzrok zatrzymała w zupełnie innym punkcie.
Wzdłuż brzegu biegł nastolatek. Miał krótkie, blond włosy i czekoladowe oczy. Wysoki, dobrze zbudowany – przemierzał plażę, słuchając muzyki. Lubił biegać. Dzięki temu utrzymywał figurę i kondycję. Z resztą, szum fal koił jego nerwy, pozwalał się odstresować.
Naprzeciw niego szła dziewczyna. Szatynka o kręconych włosach i brązowych oczach. Szczupła, poruszała się zgrabnie i seksownie, a gdy się uśmiechała, słońce uwydatniało jej kości policzkowe. Była przepiękna. Ale była też daleko. Za daleko, aby mógł się jej przyjrzeć, pokazać jej swoje dołeczki w policzkach i powiedzieć, jak piękna ona jest. Za daleko, aby usłyszeć, jak nazywają w niebie anioły.
Odwrócił głowę. Wychodziła już z plaży, zapewne wracała do domu. Włosy rozwiewał jej wiatr, a sukienka delikatnie powiewała, uwydatniając jej kształty. Zatrzymał się. Boże, jaka ona piękna. Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając wszystkie zęby. I nagle jego oczy złapały jej spojrzenie. Gorące spojrzenie. Zrobiło mu się duszno, zakręciło w głowie. Serce biło tak głośno, jakby miało zaraz odlecieć i złożyć się u jej stóp. Mrugnął raz, drugi, trzeci. Wciąż stał i gapił się na nią jak szalony. Musiał biec, zdecydowanie. I pobiegł. A jego myśli krążyły wokół jej uśmiechu i tego, jak mocno błyszczały jej oczy, gdy na niego spojrzała. Boże, jaka ona piękna… Jaka ona piękna.
Tak, zdecydowanie ten przystojny chłopiec przystanął, aby móc na nią spojrzeć. Dlaczego? Nie miała pojęcia. Ale wyglądał tak ślicznie, gdy się uśmiechał, a jego dołeczki uwydatniały się w świetle zachodzącego słońca. I spojrzał na nią, a jego spojrzenie sparaliżowało ją. A później pobiegł dalej. I to było już nieważne, ponieważ serce zadrgało mocniej. Odwróciła się ponownie, lecz jego już nie było. Może był tylko fatamorganą?

 

Witajcie kochani!
Pierwszy rozdział mam za sobą. Chyba wyszedł za krótki, ale to początki, dlatego myślę, że mi wybaczycie. Mam nadzieję, że się spodobał, choć tak naprawdę niewiele się w nim dzieje, a przedstawienie postaci jest bardzo okrojone. No, ale wszystko w swoim czasie :)
Menu jest już uzupełnione, także zapraszam do przeglądania fabuły i bohaterów. Ostatnią rubrykę muszę jeszcze uzbierać. Zapraszam do zostawiania komentarzy z opiniami i nazwami swoich blogów, chętnie je odwiedzę :)

Do napisania!

5 komentarzy:

  1. Końcówka przypadła mi do gustu najbardziej ;) Coś czuję, że najlepiej będzie ci wychodziło opisywanie relacji między bohaterami. I dobrze, o to szalenie ważna umiejętność.
    Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, no świetnie :D mam nadzieję, że nie tylko utrzymasz poziom pisania, ale że będzie progres, który bardzo cenię.
    U mnie jutro nowy , także zapraszam już teraz xD ( the-story-of-auslly)
    No i czekam na next :D z nadzieją na pojawienie się w opowiadaniu mojego kochanego Rikera :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny! Wiedziałam, że stworzysz świetnie opowiadanie po prologu, bo twoja umiejętność pisania naprawdę mnie powaliła. Mało kto potrafi tak pisać :D Końcówka bardzo mi się podoba, cały rozdział zresztą uwielbiam xd
    Czekam na kolejny :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde cudowny rozdział ;* czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń