Chmury traciły swoją
gęstość, stawały się coraz rzadsze. Dachy i mosty zaczęły przypominać swoje
miniatury, a żołądki powoli podchodziły ludziom do gardeł. Wbrew pozorom to
dobry znak – samolot przygotowywał się do lądowania. Stewardessy nieustannie
przemierzały pokład, aby upewnić się, że wszyscy zapięli pasy i siedzą na
swoich miejscach.
Maszyna gwałtownie
uderzyła o ziemię i zwolniła. Ludzie, niczym chmara, wyłonili się z wnętrza i
prędko ruszyli w stronę lotniska, aby odebrać bagaże.
– Laura, kochanie,
tutaj jestem! – krzyknęła Susan Marano, machając w stronę swojej wnuczki. – No,
pospiesz się.
Szatynka odmachała i
delikatnie się uśmiechnęła. Ściągnęła z taśmy swoje walizki i szybkim krokiem
podeszła do babci. Uściskała ją przyjaźnie, ucałowała w policzek i razem
ruszyły w kierunku samochodu.
– I jak podróż?
Pewnie jesteś strasznie zmęczona. – stwierdziła kobieta i popatrzyła się z
troską na dziewczynę. – Boże, jak ty jesteś duża! Wiem, że gadam jak typowa
babcia, ale wyrosłaś na przepiękną kobietę.
– Też za tobą
tęskniłam, babciu. – uśmiechnęła się nastolatka.
Obydwie kobiety
wsiadły do auta i odjechały z parkingu. Droga do domu pani Marano nie była
długa. Po piętnastu minutach jazdy dotarły na miejsce. Laura wyciągnęła z
bagażnika walizki i przeciągnęła je do mieszkania.
Dom Susan mieścił się
w przyjaznej okolicy, jakieś sto metrów od zejścia na plażę. Należał do tych
małych i przytulnych domków, mających drewnianą werandę z drewnianą ławeczką, i
przepięknym ogródkiem wokół. Wypełniony wonią wszechobecnych, różnego rodzaju kwiatów
i drzewek owocowych, z trawą błyszczącą od promieni słońca – wyglądał
niesamowicie. Wewnątrz, mieszkanie urządzono w jasnych, ciepłych barwach, co
kontrastowało z ciemnym drewnem mebli i obiciem kanap.
Pokój, w którym Laura
miała spędzić kolejne trzy miesiące, był pokojem z dzieciństwa jej matki.
Pastelowe barwy na kwiecistej tapecie i drewniane meble w kolorze białym
idealnie do siebie pasowały. Eleganckie i dziewczęce – zupełnie w stylu Anny
Marano. Laurze także przypadły do gustu. Położyła się na łóżku i głośno
odetchnęła.
– Przede mną naprawdę
nudne wakacje. – powiedziała szatynka sama do siebie.
Siedziała w takiej
ciszy parę dobrych minut, po czym sięgnęła po telefon. Wyszukała kontakt i
zadzwoniła. Po dwóch sygnałach, po drugiej stronie słuchawki rozległ się głos.
– Laura? Hej, jak tam
u ciebie? Wylądowałaś? Jesteś już na miejscu? – odezwał się dziewczęcy głos zza
telefonu.
– Tyle co
przyjechałam. Richmond jest śliczne, naprawdę, ale nie mam zielonego pojęcia,
co będę robić w nim przez miesiąc sama. – westchnęła szatynka. – Jesteś pewna,
że nie będziesz mogła przyjechać tu wcześniej?
– Nawet nie wiesz,
jak bardzo bym chciała. Przepraszam cię, Laura, ale będę dopiero za miesiąc.
Muszę zostać w domu do końca czerwca, ale obiecuję, drugiego lipca będę
czekała, aż weźmiesz moje szanowne cztery litery z lotniska i razem zaszalejmy.
Okej? – odpowiedziała dziewczyna, delikatnie się uśmiechając.
– W porządku…
Przestałam lubić twoich rodziców przez ten miesiąc. – burknęła. – Miejmy
nadzieję, że do tego czasu jeszcze nie oszaleję.
– Nie gadaj głupot.
Zamiast zalegać na linii telefonicznej, rusz się i idź na spacer. Na pewno
poznasz jakiegoś przystojniaka.
– Zapewne… Na ten
moment to i tak całkiem dobry pomysł. Zadzwonię później.
– Tylko nie zapomnij.
Pa.
Szatynka rozłączyła
się i odłożyła telefon. Wypakowała z walizki kosmetyczkę i pierwszą lepszą
sukienkę, a następnie skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic,
przebrała się w czyste ciuchy i zeszła po schodach na dół.
– Babciu, idę się
przejść, rozejrzeć po okolicy. Będę za godzinę. – powiedziała, wchodząc do
kuchni.
– Znam kogoś, kto na
pewno chętnie by Cię oprowadził. – uśmiechnęła się Susan.
– Dziś sobie poradzę,
ale następnym razem na pewno skorzystam. – odparła uprzejmie Laura, z nadzieją,
że babcia nie usłyszała w jej głosie ironii.
Szatynka zamknęła za
sobą frontowe drzwi i udała się w stronę plaży. Prowadząca ku niej droga
otoczona była drzewami i krzewami. Wszędzie zieleń. Pogoda była piękna,
słoneczna, a bryza delikatnie owiewała twarz Laury. Widok zachodzącego słońca
na tle morza był jednym z piękniejszych, jakie widziała. Fale dyskretnie
rozbijały się o brzeg, tworząc przy tym dwukolorową, piaszczystą glebę.
Gdzieniegdzie wyrastały brunatne skały, co dodawało krajobrazowi jeszcze więcej
uroku. Dziewczyna ściągnęła z nóg buty i lekkim krokiem szła wzdłuż morza. Po
pokonaniu krótkiego dystansu, stanęła i oniemiała z zachwytu. Dotarła do
miejsca, w którym fale wydrążyły wgłębienie w piasku i poszerzyły brzeg,
tworząc niewielkie półkole, otoczone kilkoma skałami, porośniętymi w niektórych
miejscach winoroślami. Całokształt wyglądał jak jeden z siedmiu cudów świata.
Laura uśmiechnęła się szeroko i usiadła na skale, zagrzebując stopy w
rozgrzanym piasku. Ściągnęła z uszu słuchawki, by móc wsłuchać się w szum fal.
Zamknęła oczy. Czuła się wyjątkowo.
Powoli zaczynało się
ściemniać. Szatynka otrzepała sukienkę i powoli zmierzała w stronę powrotną, do
domu babci. Drogę do wyjścia pokonała w przeciągu pięciu minut. Odwróciła się,
aby ostatni raz spojrzeć na plażę, lecz wzrok zatrzymała w zupełnie innym
punkcie.
Wzdłuż brzegu biegł
nastolatek. Miał krótkie, blond włosy i czekoladowe oczy. Wysoki, dobrze
zbudowany – przemierzał plażę, słuchając muzyki. Lubił biegać. Dzięki temu
utrzymywał figurę i kondycję. Z resztą, szum fal koił jego nerwy, pozwalał się
odstresować.
Naprzeciw niego szła
dziewczyna. Szatynka o kręconych włosach i brązowych oczach. Szczupła,
poruszała się zgrabnie i seksownie, a gdy się uśmiechała, słońce uwydatniało
jej kości policzkowe. Była przepiękna. Ale była też daleko. Za daleko, aby mógł
się jej przyjrzeć, pokazać jej swoje dołeczki w policzkach i powiedzieć, jak
piękna ona jest. Za daleko, aby usłyszeć, jak nazywają w niebie anioły.
Odwrócił głowę.
Wychodziła już z plaży, zapewne wracała do domu. Włosy rozwiewał jej wiatr, a
sukienka delikatnie powiewała, uwydatniając jej kształty. Zatrzymał się. Boże,
jaka ona piękna. Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając wszystkie zęby. I nagle
jego oczy złapały jej spojrzenie. Gorące spojrzenie. Zrobiło mu się duszno,
zakręciło w głowie. Serce biło tak głośno, jakby miało zaraz odlecieć i złożyć
się u jej stóp. Mrugnął raz, drugi, trzeci. Wciąż stał i gapił się na nią jak
szalony. Musiał biec, zdecydowanie. I pobiegł. A jego myśli krążyły wokół jej
uśmiechu i tego, jak mocno błyszczały jej oczy, gdy na niego spojrzała. Boże,
jaka ona piękna… Jaka ona piękna.
Tak, zdecydowanie ten
przystojny chłopiec przystanął, aby móc na nią spojrzeć. Dlaczego? Nie miała
pojęcia. Ale wyglądał tak ślicznie, gdy się uśmiechał, a jego dołeczki
uwydatniały się w świetle zachodzącego słońca. I spojrzał na nią, a jego
spojrzenie sparaliżowało ją. A później pobiegł dalej. I to było już nieważne,
ponieważ serce zadrgało mocniej. Odwróciła się ponownie, lecz jego już nie
było. Może był tylko fatamorganą?
Witajcie kochani!
Pierwszy rozdział mam
za sobą. Chyba wyszedł za krótki, ale to początki, dlatego myślę, że mi
wybaczycie. Mam nadzieję, że się spodobał, choć tak naprawdę niewiele się w nim
dzieje, a przedstawienie postaci jest bardzo okrojone. No, ale wszystko w swoim
czasie :)
Menu jest już
uzupełnione, także zapraszam do przeglądania fabuły i bohaterów. Ostatnią
rubrykę muszę jeszcze uzbierać. Zapraszam do zostawiania komentarzy z opiniami
i nazwami swoich blogów, chętnie je odwiedzę :)
Do napisania!
Końcówka przypadła mi do gustu najbardziej ;) Coś czuję, że najlepiej będzie ci wychodziło opisywanie relacji między bohaterami. I dobrze, o to szalenie ważna umiejętność.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać dalszego ciągu!
Kurde, no świetnie :D mam nadzieję, że nie tylko utrzymasz poziom pisania, ale że będzie progres, który bardzo cenię.
OdpowiedzUsuńU mnie jutro nowy , także zapraszam już teraz xD ( the-story-of-auslly)
No i czekam na next :D z nadzieją na pojawienie się w opowiadaniu mojego kochanego Rikera :3
Jest świetny! Wiedziałam, że stworzysz świetnie opowiadanie po prologu, bo twoja umiejętność pisania naprawdę mnie powaliła. Mało kto potrafi tak pisać :D Końcówka bardzo mi się podoba, cały rozdział zresztą uwielbiam xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :DD
Naprawde cudowny rozdział ;* czekam na next'a
OdpowiedzUsuńŚWIETNY BLOG
OdpowiedzUsuń